Wywiad z Patrishią Krochmal, dziennikarką z Des Plaines w USA, która odwiedziła Polskę i Żuromin we wrześniu 2008 roku, jako jedna z laureatek konkursu "Libros Lege".
Wojciech Tomczuk: Pat, jak długo pracujesz w zawodzie dziennikarskim?
Patrishia Krochmal: Zawód swój wykonuję od 20 lat, natomiast od 15 lat pracuję dla naszej lokalnej gazety ‘Des Plaines Times’.
W.T. - Jaki to rodzaj pracy?
P.K. - Moim głównym zadaniem jest gromadzenie informacji na temat naszej lokalnej społeczności, przeprowadzanie wywiadów, sprawy bieżące.
W.T. - We wrześniu zeszłego roku, razem ze swoim mężem Peter’em, odwiedziłaś nasz kraj jako jedna z laureatek konkursu ‘Libros Lege’, odwiedziłaś również Żuromin i Bieżuń. Czy to była Twoja pierwsza wizyta w Polsce?
P.K. - Tak, w Polsce byłam po raz pierwszy jak również w Europie, tak więc była to dla nas niezwykle interesująca podróż.
W.T. - Jakie wrażenia odniosłaś z tej wizyty po powrocie do Stanów?
P. K . - Zaskoczyła mnie wasza stolica. Mam na myśli jej urbanistykę, olbrzymie nowoczesne budynki, biurowce, domy towarowe, szczególnie w centrum miasta. Wiem, że Warszawa była w dużej części zburzona po drugiej wojnie światowej. Jednak z gruzów powstała wspaniałe miasto. Byłam oszołomiona jak wielkiego dzieła dokonali Polacy odbudowując swoją stolicę. Odwiedziliśmy też wiele kościołów i pałaców, ale szczególnie utkwiła mi pamięci wizyta w skansenie. Piękne drewniane budynki kryte strzechą i kolorowo zdobione wnętrza. Dzięki temu dowiedziałam się jak ludzie żyli wieki temu tworząc piękną sztukę z bardzo prostych rzeczy. W swojej prostocie były to wspaniałe i przepiękne budowle, jednocześnie bardzo funkcjonalne.
Natomiast polska wieś i tereny poza miastem są bardzo podobne do amerykańskich, szczególnie na północy USA, w stanach Michigan i Wisconsin.
W. T. - Twoje nazwisko, Krochmal, brzmi po Polsku. Czy masz jakieś korzenie w naszym kraju?
P.K. – Tak. Rodzina ze strony mojej mamy pochodzi z okolic Krakowa, natomiast ze strony taty z okolic Warszawy. Udało nam się nawet znaleźć w Warszawie ulicę Krochmal z tablicą upamiętniającą powstanie tej ulicy w 1700 roku, co bardzo mnie zaskoczyło. Chcieliśmy również zwiedzić Kraków, ale niestety zabrakło czasu. Jeżeli wrócimy kiedyś do Polski, będzie to pierwsze miejsce do którego się udamy.
W. T. - Co najbardziej utkwiło Ci w pamięci podczas wizyty w Żurominie?
P.K. - Najbardziej zapamiętałam to, że do każdego posiłku podawano dużo pomidorów, pełne talerze w formie sałatki, jak również to, że serwowane soki były z różnych owoców. Ale szczególnie smakowały mi domowe posiłki przygotowane przez polskich kucharzy i kucharki.
W. T. - Jak w skrócie porównałabyś Polskę i Stany Zjednoczone?
P.K. – U nas w USA wszystko jest nowsze, co nie znaczy, że lepsze. Polacy są bardzo gościnni, ale w większości nie różnią się od Amerykanów. Wiadomo, u nas jest wiele narodowości, co stanowi o naszej różnorodności kulturowej. Poza tym Polska ma bardzo bogatą i ciekawą historię i tradycję, dużo bogatszą od naszej.
W.T. - Mając polskie korzenie, czy znasz trochę nasz język?
P.K. - Tak znam trochę Polski. Chodziłam do katolickiej szkoły gdzie mówiono po Polsku. Również msze były odprawiane po polsku.
W.T. - Pat, dziękuję za wywiad i mam nadzieje, że spotkamy się ponownie w Polsce, zapraszam.
P. K. - Dziękuję bardzo. Miło było powspominać mój pobyt w Waszym kraju.
Rozmawiał Wojciech Tomczuk
|